Od razu gdy wszedłeś na teren mokradeł wszystkie kruki odleciały z drzew na których przebywały. Szedłeś tak szedłeś, aż dał ci się we znaki wilgotny klimat mokradeł. Po chwili jedna z twoich nóg ugrzęzła w bagnie, usłyszałeś, że coś rusza się w krzakach. Poczułeś, że jesteś osaczony.

Z krzaków po chwili wychodził to coś, tym czymś były rozwścieczone, głodne wilki. Zostałeś okrążony, bestie zbliżały się do ciebie, wyglądały jakby widziały w tobie przyszły obiad. Powoli zbliżając się do ciebie, czekały na twój ruch.

Wilki wiedząc co się kroi zaczęły uciekać przed atakami, lecz to nie poskutkowało, przynajmniej w większości przypadków. Na placu boju zostało już tylko 5 wilków, lecz po chwili z krzaków wyłonił się jeszcze jeden wilk. Był on większy niż reszta, prawdopodobnie był przywódcą stada. Na oku miał szramę i wyglądał na bardzo doświadczonego. Chwilę później reszta wilków usunęła się w bok, a sam "wilczy szef" zaczął biec w twoją stronę.

Po pokonaniu wilka reszta stada uciekła w popłochu. Gdy wyruszyłeś w dalszą podróż zobaczyłeś skrawek jakiegoś materiału, z daleka wyglądał na zakrwawiony, lecz z takiej odległości która was dzieliła nie było widać tego dokładnie.

Wrony usiadły na pobliskich drzewach i zaczęły skrzeczeć na twój wygląd. Powoli zbliżał się mrok. Jesteś koło materiału, lecz dalej nie wiesz co to jest.

Idąc, po drodze ujrzałeś 3 mężczyzn w płaszczach. Mijając cię, nie zwrócili na ciebie jakiejkolwiek uwagi tylko poszli przed siebie w kierunku niewielkiej groty.

Nagle zauważyłeś, że w  twoją stronę idzie dwóch strażników, nie widzą cię, po prostu idą na nocną wartę. W środku zobaczyłeś jakieś światło. Prawdopodobnie było to ognisko.

Gdy wszedłeś do ogromnej jaskini z ogniskiem ujrzałeś dziesiątki bandytów oraz tron, a na tronie ich przywódce.
- Czego tu szukasz i jak ominąłeś straże. Mów szybko albo kara będzie sroga ! - wrzasnął przywódca.

- Lepiej nie mów mi co mam robić. Ci ludzie są gotowi oddać za moje rozkazy życie, a nie są jakimiś poczciwymi bandytami. Jeszcze raz powtórzę : Co stało się z moją strażą ? A jeśli chodzi o jakąś tam córkę ambasadora to nie wiem o czym mówisz.

- Hmmm chyba wiem coś na ten temat. Od pewnego na mokradłach pojawiła się 10-osobowa grupka shinobi. Rozrabiają w okolicach Kiri, lecz wszystko i tak idzie na nas. Dokładnie nie wiem gdzie są i co robią, ale wysłałem mojego najlepszego zwiadowcę aby się dowiedział co nieco.
Po tej wypowiedzi pojawił się owy zwiadowca :
- Panie, już wszystko wiem. Ci shinobi rozbili obóz jakieś 500 metrów od naszego obozowiska. Wszystko wskazuje na to, że zaraz pójdą spać. Mam jeszcze dodatkową informacje. Jest z nimi jakaś dziewczyna, wywnioskować można, że została przez nich porwana.

- A więc dobrze, oddział "Szakal" wyruszy wraz z naszym nowym przyjacielem i urządzicie zasadzkę na naszych wrogów. Ruszać!- powiedział przywódca

Przywódca ciągle przyglądał się tobie, lecz nie nie tracił czujności. Za chwilę zatrzymał się, pokazał tylko palcem obozowisko bandytów i rozkazał swojej drużynie rozstawić pułapkę:
- Wszyscy rozstawić pułabki, Ty zaś kage zrób co chcesz, za cztery minuty spotykamy się w tym miejscu i rozpoczynamy dywersje. Pamiętajcie ! Macie być ostrożni i zachowywać się jak "Szakal".

Kilka minut później wszyscy byli na swoich stanowiskach. Przywódca oddziału uniósł rękę i powiedział : - Na mój znak ruszamy ! Odczekał tak parę sekund i spuścił rękę ku dołowi. Wokół obozu wybuchły granaty dymne, wszyscy ruszyli na przeciwników z zawrotną prędkością, byłeś pod wrażeniem ich umiejętności. Już wszyscy zaatakowali. Miedzy obozowiskiem, a tobą była gruba warstwa dymu, kiedy wszedłeś w okrąg dymu, ujrzałeś wrzącą walkę miedzy twoim oddziałem a bandytami. Każdy walczył jeden na jednego, lecz po chwili wyskoczył jeszcze jeden przeciwnik, dający przewagę przeciwnikom, powinieneś się nim zająć...

Przeciwnik gdy ujrzał lecące w niego kunaie, złapał je po prostu w ręce i rzucił w jeszcze znajdujące się w powietrzu wodne klony. Rozejrzał się w okół i uśmiechnął : - Chcecie córkę ambasadora tak ? Dobrze więc, rozwiążmy to "pokojowo" ja oddaje wam tego bachora w zamian za 15.000 ryu. Pasuje ? Jeśli nie to chyba nie wyjdziecie na ty dobrze - powiedział szyderczo

Gdy dym opadł zobaczyłeś leżącego, podziurawionego przywódce : - Niech będzie 5.000 ryu - powiedział i skonał na ziemi. Tak samo stało się z resztą opryszków. Wziąłeś przestraszoną dziewczynkę i zaniosłeś do jej taty oraz podziękowałeś przywódcy bandytów za pomoc.

Misja wykonana.